Lato w roku 2011 i
2012 spędziliśmy razem w Norwegii. Pracowaliśmy oboje w miasteczku Stavanger i
pobliskim Sandnes. Weronika była kelnerką w indyjskiej restauracji, a Tomek już
po raz kolejny naprawiał norweskie rowery.
Okolice
Stavanger i Sandnes to malownicze fiordy, wzniesienia, oraz jeziorka. To
kolejno czwarte i ósme największe miasta Norwegii, a mimo wszystko w tej
„aglomeracji” mieszka wciąż poniżej 200 000 ludzi. Przez to, że skupiliśmy się przede wszystkim na pracy, nie mogliśmy pozwolić sobie na konkretne zwiedzanie kraju fiordów, łosi i troli. Lecz urzekła Nas otwartość i sympatia Norwegów, którzy mimo dużego „najazdu”
Polaków, wciąż są przychylnie nastawieni do siły roboczej ze wschodu i jestem
przekonany, że zapamiętali Nas z przyjaźnią.
Oboje
uważamy, że norweskie krajobrazy są przepiękne i z pewnością godne polecania
każdemu turyście kochającemu otwarte przestrzenie. W lasach i parkach, nawet
tych okalających duże miasta można spotkać dzikie zwierzęta, takie jak jelenie i
sarny. Wszędzie są mniejsze lub większe góry i fiordy, a co za
tym idzie i bardzo czysta i lodowata woda. Z resztą… wiadomo, w Norwegii nawet
w lato w dzień lubi być zaledwie 15*C. My mimo wszystko ciągle myślimy, by jeszcze
kiedyś odwiedzić Norwegię. Najlepiej wyżej, gdzieś na północy, gdzie małe rybackie
wioseczki położone są na krańcach fiordów lub pojedyncze, proste, drewniane
domki leżą pośrodku zielonych łąk.
Jeśli
chodzi o podróż do Norwegii to bardzo opłacalne są loty tanimi liniami
lotniczymi (naprawdę da się kupić bilety za 4zł !), ale gorzej jest już z noclegami, bo w schroniskach młodzieżowych zawsze kosztują ponad 100zł od osoby… Za to
dla outdoorowców, mamy dobre wieści – zgodnie z konstytucją Norwegii, każdy
turysta może rozbić swój namiot w (prawie) każdym miejscu tego kraju.
Podczas tych wyjazdów Razem pokonaliśmy: ok. 6000km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz