sobota, 1 czerwca 2013

Malapascua Island

                 Wyobraź sobie maleńką wyspę o wymiarach jeden na dwa kilometry, leżącą na wodach tropikalnego morza… Na wyspie nie ma portu, samochodów ani nawet dróg. Wyobraź sobie bujną zieloną roślinność, przede wszystkim palmy kokosowe, bananowce i mnóstwo kolorowych kwitnących kwiatów. Wyobraź sobie plażę o nazwie „Bounty Beach”, a przy niej kilka prostych resortów i trzy centra nurkowe. Wyobraź sobie, rafę koralową… właśnie taką jak na zdjęciach poniżej ; )

                 Pozdrawiamy z wyspy Malapascua, oddalonej o niecałą godzinę płynięcia od większej Cebu Island. To jak na razie jedno z lepszych miejsc na trasie Nowożeńców na Filipinach. Jesteśmy zauroczeni. Tutaj jest spokojnie i bardzo atrakcyjnie, chociaż ceny przyprawiają Nas powoli ból głowy. Może akurat na Malapascua nie jest najdrożej na Filipinach, ale mamy już dość wydawania kolejnych dziesiątek złotych na permity/pozwolenia/opłaty za wejście do wody. WTF?! Bywają miejsca, gdzie trzeba płacić po 40zł od osoby za wejście na prywatną wyspę lub nurkowanie w okolicznych wodach. To sporo, bo właśnie 40 złoty kosztuje Nas pokój na Malapascua, lub bardzo konkretny obiad. Jest tutaj pięknie, to fakt, ale kiedy podliczyliśmy dotychczasowe wydatki na Filipinach, jesteśmy zdruzgotani! Wydaliśmy mnóstwo forsy, a w zasadzie nic „materialnego” nie kupiliśmy - tylko te wejściówki, pływanie statkami czy przejazdy na lądzie. Mieliśmy w planach popłynąć jutro na pobliską wyspę Calanggaman, ale po prostu żal Nam wydawać kolejnych 200 złotych tylko na… snorkeling. Nawet nie mamy gwarancji, że będzie tam ładniej niż przy Malapascua. Co zrobić?! Jeszcze odwiedzimy dwa miejsca, podobno świetne do snorkelingu, więc powinniśmy się jeszcze nacieszyć podwodnym życiem.

                 Dzisiaj opłynęliśmy na wynajętej batandze całą wyspę. Najpierw zeszliśmy pod wodę na dość ubogi „coral garden”, gdzie zrobiliśmy parę fotek, ale nie ma co ukrywać – koralowy ogród w Sabang (Puerto Galera) zrobił na Nas sto razy większe wrażenie. Ten był po prostu… w porządku. Dalej popłynęliśmy do wraku japońskiego okrętu z czasów drugiej wojny światowej. To było super doświadczenie, tylko z maską i rurką mogliśmy oglądać zatopiony na paru metrach wrak. W nim sporo było koralowców, ukwiałów oraz małych rybek. Świetnie miejsce do snorkelowania i przy okazji bardzo łatwo dostępne! Na koniec pływaliśmy jeszcze wokół skał Dakit – Dakit, a popołudniu wybraliśmy się jeszcze raz ponurkować niedaleko wraku statku. Dzień był jak najbardziej udany i pełny pięknych podwodnych widoków.

                 Co ciekawe wczoraj wieczorem byliśmy na bardzo… specyficznej imprezie. Przy jednym z grilli, gdzie chcieliśmy kupić szaszłyki na kolację, kręciła się kobieta głośno śpiewając karaoke, a dookoła wszyscy pili alkohol. Czekając na jedzenie zapytaliśmy o toaletę. Dojrzale wyglądająca kobieta powiedziała żebyśmy poszli do jej domu (tuż obok), gdzie będziemy mogli skorzystać z WC i przy okazji poznać jej rodzinę. Chwilę później okazało się, że ta wiekowo wyglądająca pani obchodzi dzisiaj swoje, (zaledwie) 38 urodziny, a ten cały gwar to jej impreza. Josephine, bo tak miała na imię, już w progu od razu chwyciła za mikrofon i zaczęła głośno śpiewać jakąś amerykańską piosenkę. Szybko dostaliśmy do rąk butelki z piwem i podano Nam listę z 10 000 amerykańskich hitów oczywiście do… karaoke. Wybraliśmy „Like a virgin” Madonny, ale dość kiepsko Nam poszło… Nie mamy takiego doświadczenia jak rozmiłowani w tej dyscyplinie Filipińczycy. Kolejnych piosenek już nie chcieliśmy śpiewać, w przeciwieństwie do domowników, którzy bardzo szybko przechwycili mikrofon i rozkręcili zabawę na nowo ;). Dobrze wyszło, że znaleźliśmy się na tej imprezie, bo właśnie tamci ludzie, zorganizowali dla Nas łódkę na dzisiejszą wyprawę snorkelową dookoła wyspy.








































5 komentarzy:

  1. Nemo!!! :)

    Musze powiedziec, ze jak tak dalej bedziecie umieszczac tak piekne zdjecia, to nie dlugo wsiade w samolot i przylece to was! :)

    Buziaki z Wiedna. ♥


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magic!:) przez Wrocław będzie bliżej, może wybierzemy sie razem?:P

      Usuń
    2. oj nie wiem... mysle ze przez Wieden jednak bedzie blizej! no to kiedy jedziemy? jutro? :P

      Usuń
  2. Te podwodne fotki sa po prostu boskie !!! Przypominaja mi nasze ubiegloroczne wakacje w Indonezji.Moznaby tak nurkowac i nurkowac. Bajkowo.:)
    Pozdrawiam.
    E.S.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow!:) czuje sie jak DiCaprio w niebiańskiej plaży:D
    Tylko pozazdrościć. Tak sobie siedzimy i zastanawiamy sie nad dolaczeniem
    do Was na weekend:)

    Calujemy z zimnego Wrocka.
    D&P :*

    OdpowiedzUsuń