wtorek, 2 lipca 2013

Tęczowa parada - Happy Pride!

          "Happy pride! Happy pride!" - krzyczeli zarówno uczestnicy parady równości jak i widzowie tuląc się wzajemnie. Brzmiało to mniej więcej jak sylwestrowe "Happy new year!".

         Właśnie zakończyło się dziesięciodniowe święto tolerancji i równości w Toronto. To zbiór wielu dużych i przede wszystkim barwnych imprez poświęconych równości seksualnej. Od chwili wciągnięcia na maszt przy ratuszu tęczowej flagi, codziennie odbywały się koncerty, występy, debaty, zabawy oraz parady! Te ostatnie ze względu na ilość osób biorących w nich udział, zostały podzielone aż na trzy dni. W piątek swój pochód mieli transseksualiści - "Trans Parade", w sobotę na ulicach miasta panowały lesbijki - "Dyke March". Natomiast w niedzielę przez Toronto przeszedł największy marsz tolerancji, w którym uczestniczyli zarówno geje, lesbijki, transseksualiści oraz inni "kochający inaczej", czyli "Pride Parade". Nam udało się zobaczyć tylko ten ostatni, czyli ponad dwu i pół godzinny pokaz zapewniający mnóstwo niesamowitych wrażeń.

          To była już 33. Pride Parade w Toronto, a zarazem największa tego typu impreza w Kanadzie i ponoć po Berlinie druga na świecie. Według wstępnych obliczeń, samych jej widzów było ponad pół miliona. Co więcej, w tym roku uczestniczyła w niej też Kathleen Wynne - obecna premier Ontario, która jest pierwszym szefem rządu mówiącym otwarcie o swojej orientacji seksualnej. Co parę minut można było ujrzeć jakąś znaną twarz kanadyjskiego życia publicznego - polityków czy gwiazdy sportu. Były też oddziały pielęgniarek, strażaków i policjantów rozdających naklejki z herbem policji na tyle tęczowej flagi. Paradowały również homoseksualne stowarzyszenia pracowników dużych firm, grup etnicznych, nauczycieli, organizacji praw człowieka a nawet grupy przedstawicieli z różnych kościołów. W zasadzie co minutę przed Nami roiło się od innych ludzi, w różnych strojach, z różnymi hasłami i jednym głównym przesłaniem - miłość i równość!

          Kanada jak wiecie, to kraj wielonarodowy, wolny (teoretycznie...) od uprzedzeń społecznych i zarazem bardzo szanujący życie drugiego człowieka. To jeden z pierwszych krajów, gdzie zezwolono na małżeństwa homoseksualne. Parada finansowana jest przez władze miasta i prowincji oraz przez największe lokalne firmy, a przebieg jej, jest na bieżąco relacjonowany w kanadyjskiej telewizji. To jak najbardziej bezpieczny i spokojny pochód, przybierający raczej rodzinną atmosferę. Najpierw zaczyna się od mszy w kościele, a po przejściu 26 głównych przecznic miasta, kończy się wspólnym piknikiem oraz licznymi klubowymi dyskotekami.

          Co Nas najbardziej podobało Nam się podczas tej parady? Generalny luz i dobra zabawa. Zarówno na ulicy jak i po drugiej stronie barierek byli ludzie z różnych grup społecznych, o różnej orientacji oraz w każdym wieku. Wszyscy uśmiechnięci polewali się wzajemnie wodą z zabawkowych pistoletów, węży ogrodowych, a jedna ekipa na przyczepie miała nawet ciśnieniową myjkę samochodową! Często uczestnicy parady rozdawali, albo rzucali widzom przeróżne naklejki, naszyjniki, flagi, breloczki, freezbee, a nawet prezerwatywy.

           Co wywarło na Nas największe wrażenie? Olbrzymi transwestyci - Drag Queens, nudyści i weseli Azjaci w skąpych majtkach. Najbardziej przerażającymi okazali się mężczyźni, którzy nosili na głowach skórzane maski z podobiznami psów. Często byli prowadzeni na smyczach przez swoje właścicielki, lub po prostu wymachiwali skórzanymi pejczami...

          Już teraz mówi się już o roku 2014, w którym to Toronto zorganizuję ogólnoświatową paradę równości. Zapowiada się największa tego typu impreza w historii, więc na pewno będzie bardzo ciekawie. My tymczasem życzymy: "Happy pride! Happy pride everyone!".















































1 komentarz:

  1. Ciekawa jestem jakby się w Polsce zakończyła jakakolwiek z tych parad.... Hmm :D

    OdpowiedzUsuń