Południowa część Meksyku, czyli
między innymi półwysep Jukatan, to dżungla, której gęstości po prostu nie
jesteście w stanie sobie wyobrazić. Widoczność przez tą bujną roślinność sięga na
około metra. Jest bardzo mokro – pora deszczowa trwa tutaj przez pół roku. Nam,
nie udało się jej ominąć, tak więc czasem świeci słońce, a czasem pada deszcz,
lub bardziej tak, że czasem jest krótka ulewa, a potem mocno praży słońce. Daje
się odczuć już Naszą bliskość do granicy półkul.
Z
przepięknej, lecz pełnej amerykańskich turystów wyspy Isla Mujeres,
przejechaliśmy do Tulum, miasta przy którym znajdują się ruiny Majów. Nie są
one najlepiej zachowane, ale swą sławę zawdzięczają przede wszystkim położeniu -
na klifie, tuż przy plaży Morza Karaibskiego. Gdyby dopisała pogoda z pewnością
zeszlibyśmy na plażę, żeby się wykąpać. Tulum to zbiór ponad 50 ruin budowli,
które zostały jako ostatnie opuszczone przez Majów, mniej więcej 75 lat po
przyjeździe Hiszpanów.
Bardzo
zachwycają Nas wyroby tutejszych rzemieślników. Są w niesamowicie żywych
kolorach i połowa z nich nawiązuje do kultury śmierci. Popularne są obrazki i figurki
ze szkieletami lub czaszkami, a wszystko po to, by przyzwyczaić Nas do śmierci,
żeby się jej zwyczajnie nie bać. Kultura Majów i Meksyku, bardzo Nas
ciekawi i z pewnością zbliżymy ją wraz z kolejnymi odwiedzanymi ruinami. Przed
Nami największe z nich, czyli Chichen Itza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz