W zeszłym roku
przejechaliśmy przez świat. W tym, postanowiliśmy przejechać przez Polskę.
Dosłownie, i to na rowerach.
Skąd pojawił się ten
wyjątkowy pomysł? Sami do końca nie wiemy. Jednak coś Nas zmotywowało, by wyposażyć
rowery w konieczny sprzęt i ruszyć w pierwszą w Naszym wspólnym życiu wyprawę
rowerową. Po spakowaniu całego Naszego dobytku, zarówno tego biwakowego jak i plażowego
do sakw na bagażniku rowerowym, wyruszyliśmy z Obornik Śląskich celując prosto
na północ – do Smołdzińskiego Lasu, w Słowińskim Parku Narodowym.
Na pokonanie nieco
ponad 500 kilometrów wyznaczyliśmy sobie 5 dni – plan był ambitny, ale daliśmy
radę. Bez żadnych problemów i usterek rowerowych pokonywaliśmy każdego dnia po
mniej więcej 100 kilometrów, najczęściej kończąc dzienny odcinek biwakiem pod
namiotem. Tylko drugiego dnia, zatrzymaliśmy się na noc w Gnieźnie, by
zregenerować siły w miękkim łóżku i wykąpać się w bieżącej wodzie.
Jesteśmy bardzo
zadowoleni z trasy jaką obraliśmy. Jechaliśmy głównie wiejskimi drogami
gminnymi lub bardzo mało uczęszczanymi trasami powiatowymi, dzięki czemu jazda
na rowerze była bezpieczna i komfortowa. Zdarzały się odcinki drogi gdzie
samochody mijały Nas raz na piętnaście minut, a rekordem był fragment w dolinie
rzeki Słupi, gdzie przez 10 kilometrów nie wyprzedziło Nas żadne auto. Mogliśmy
często swobodnie jechać obok siebie równolegle, rozmawiać i oglądać okolicę. Zdecydowana
większość Naszej trasy przebiegała przez rolnicze i monotonne krajobrazowo obszary.
Dopiero ostatnie dwa dni pozwoliły Nam na znalezienie schronienia przed
słońcem, podczas przejazdu przez bujnie zalesione Kaszuby i Pomorze. Ta część trasy najbardziej
Nam się podobała, co parę obrotów korbami mijaliśmy kolejne jezioro z
krystalicznie czystą wodą. Żałowaliśmy wtedy, że nie mamy wystarczającej ilości
wolnego czasu, by zatrzymywać się nad każdym z nich chociaż na chwilę. Chcieliśmy
szybko dotrzeć nad morze, by tam móc spędzić jak najwięcej czasu.
Kiedy dotarliśmy do
Smołdzińskiego Lasu, licznik wskazywał 507 kilometrów, 26 godzin ciągłej jazdy
i średnią prędkość wynoszącą 19,3km/h. Byliśmy bardzo zadowoleni, że udało Nam
się dojechać – i wcale nie było tak trudno. No, może poza trzecim dniem, kiedy to upały
i brak schronienia przed słońcem mocno dały Nam w kość. Podsumowując trasę wspomnimy
jeszcze mały wypadek przed Chojnicami, który Nam się przytrafił. Oczywiście
ruch samochodowy był bardzo niewielki na drodze, więc uczestnikami wypadku
byliśmy my sami – kierownica roweru Weroniki zahaczyła o sakwę na bagażniku
Tomka i po chwili (na szczęście przy małej prędkości) Weronika upadła wraz z
rowerem na asfalt. Pierwsze szlify, na kolanie, biodrze i kasku nie odebrały
Weronice zapału do dalszej jazdy, więc chwilę potem dalej kręciliśmy w stronę wybrzeża.
Smołdziński Las pod Smołdzinem, to mała wieś w powiecie słupskim,
zamieszkała przez nieco ponad 200 ludzi. To wieś, o której bardzo mało osób w ogóle kiedykolwiek słyszało. Zapewniło Nam to absolutny
spokój na plaży i błogi wypoczynek. Dla wielu, brak sklepów z pamiątkami,
zatłoczonych deptaków i zapachu gofrów wyklucza udane wakacje. Nam jednak wcale nie
przeszkadzał trzy kilometrowy dystans do plaży, ani dwu kilometrowy do
sklepu. Mimo, że nad samym morzem wykręciliśmy jeszcze dodatkowe 200 kilometrów
po okolicy to naprawdę wypoczęliśmy – a przecież po to przede wszystkim są
wakacje.
Pozdrawiamy i
życzymy równie udanego urlopu.
Ps.
Wyprawa nad morze zajęła Nam pełne 5 dni, lecz drogę powrotną
spędziliśmy w nocnym pociągu ze Słupska do Obornik Śląskich. Po 7 godzinach
spania w pustym przedziale, mogliśmy wreszcie wypić poranną kawę w Naszym domu
;)
Oborniki Śląskie (pod Wrocławiem) - początek Naszej ponad pięćset kilometrowej trasy nad morze.
Przejazd przez dobrze Nam znaną Dolinę Baryczy.
Gniezno całkiem przypadło Nam do gustu.
Długa i żmudna droga przez Wielkopolskę.
Po obu stronach tylko łąki i pola uprawne...
...i tylko łąki i pola uprawne...
Wiele kilometrów przejechanych w pełnym słońcu.
Bociany, stale towarzyszące Nam podczas tej podróży.
Biwak w lesie i planowanie kolejnego etapu Naszej trasy.
Fragment Naszego obozowiska.
Im dalej od domu, tym więcej atrakcji na drodze :)
Zamiast prysznica, kąpiel w jeziorze na Kaszubach.
Czasem trasa wiodła Nas przez polne drogi...
... z widokiem na malownicze jeziora
I tak aż do celu. Smołdziński Las wita rowerzystów!
Pierwsze chwile na plaży!
Zachwyt nad delikatnym piaskiem (taki, to tylko na polskim wybrzeżu! :))
Tomek na wydmie przy plaży.
Udała Nam się bardzo słoneczna pogoda.
Idealne miejsce na odpoczynek.
Szczęśliwy Tomek.
Nie mogło zabraknąć romantycznych zachodów słońca :)
Kluki - skansen wsi Słowińskiej.
Rowerowe zwiedzanie okolicy.
Kluki - skansen wsi Słowińskiej.
Kluki - skansen wsi Słowińskiej.
Kluki - skansen wsi Słowińskiej
Kluki - skansen wsi Słowińskiej
Kluki - skansen wsi Słowińskiej.
Smołdzińskie Łąki.
Fragment wydmy Czołpińskiej w Słowińskim Parku Narodowym.
Fragment wydmy Czołpińskiej w Słowińskim Parku Narodowym.
Podczas spaceru po wydmie Czołpińskiej.
Podczas spaceru po wydmie Czołpińskiej.
Podczas wycieczki do Ustki przejeżdżaliśmy szlakiem wiodącym po stromych klifach w okolicach Poddąbia.
Widok z Latarni Morskiej w Czołpinie na Wydmę Czołpińską.
Droga na plażę w Czołpinie.
Pusta plaża - cała dla Nas ;)
Dzikie wybrzeże na terenie Słowińskiego Parku Narodowego.
Dzikie wybrzeże na terenie Słowińskiego Parku Narodowego.
Ekstra! Konkurencja blogo-rowerowa rośnie :D Gdzie nastepna wyprawa? ;)
OdpowiedzUsuńJakaś propozycja wyprawowa, Karol ;) ?
UsuńŚwietne wakacje! A te biwaki to na dziko? Był problem ze znalezieniem miejsca?
OdpowiedzUsuńCześć,
OdpowiedzUsuńBiwakowaliśmy raz na polu namiotowym, a raz na dziko. Na szczęscie nigdy nie mieliśmy problemu ze znalezieniem noclegu. Akurat w Dolsku (po pierwszych 110km) gdzie planowaliśmy się rozbić znaleźliśmy mały camping. Tak samo było już na Kaszubach na kampingu "Przystanek Alaska" - dotarliśmy tam bez większego planowania.
A z biwakami na dziko też raczej nie ma problemu - o ile tylko zjedziesz z drogi z dala od zabudowań, tak by nikt nie wiedział że jesteś gdzieś w okolicy.
Również byłam w tym roku na takiej przejażdżce. Jechałam z Krakowa. Widzę, że macie dużo tobołków...Ja miałam tylko plecak. Zresztą sama i tak bym się bała rozbijać na dziko. Chyba...bo jakby trzeba było to bym to zrobiła, bo nie zawsze znalezeinie noclegu było łatwe...Moja fotorelacja tutaj: http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2015/01/nad-morze-cz1-krakow-gdansk.html. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDruga część tutaj: http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2014/10/lanckorona-2605.html. Kiedyś muszę się wybrać wzdłuż całego wybrzeża, żeby doświadczyć również tych dzikich plaży. Felicity
OdpowiedzUsuńPomyliłam posty...oczywiście to nie jest druga część....Druga część przejażdżki na Hel z Krakowa jest tutaj: http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2015/01/nad-morze-cz2-gdansk-hel-nad-morzem.html
Usuńpodziwiam, ja nie dałabym rady :)
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywny pomysł na spędzenie wakacji!
OdpowiedzUsuńŚwietna wyprawa :) pomysł naprawdę dobry i odważny!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że są jeszcze tacy pasjonaci jednośladów. Muszę się kiedyś pokusi o taka jazdę non stop w granicach 500 km :)
OdpowiedzUsuńNadęty bufon na 1000 lepiej ml
Usuńale piękne zdjęcia, to jeden z nielicznych parków w których nie byłem jeszcze :)
OdpowiedzUsuńPlanujemy ze znajomymi podobną wyprawę. Czy byłaby możliwość wysłania waszej trasy?
OdpowiedzUsuńJesteście totalnie szaleni i to jest ekstra!:D piękne zdjęcia, a wiejskie drogi przez usiane kwiatami i zbożem pola jest najlepsza:) to musiała być przygoda życia i prawdziwy surwiwal:p pozdrawiam i czekam na kolejne relacje z wyjazdów!
OdpowiedzUsuńPo prostu zazdroszczę.Coś fantastycznego!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że blog jest naprawdę interesujący.
OdpowiedzUsuńUważam, że warto zrobić sobie taką przejażdżkę rowerową. Oczywiście trzeba mieć dobrą kondycje.
OdpowiedzUsuńSłowiński Park Narodowy wygląda imponująco. Jedno z ciekawszych miejsc w Polsce.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejsce, warto zwiedzenia.
OdpowiedzUsuńW sumie warto się tam wybrać. Może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńRowerem nad morze? :D to na pewno nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidzę, że sama wyprawa na pewno była wyczerpująca jednak moim zdaniem warto na takie eskapady się wybierać. Tym bardziej, że nasz polskie morze ma nam wiele do zaoferowania jak i cały region pomorza. Bardzo chętnie przed wyjazdem w te miejsca zaglądam do https://livemorepomerania.com/ aby jeszcze bardziej się zmotywować do tego by zostać w tych miejscach jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy dojechałbym nad morze rowerem.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe informacje o tym miejscu. Muszę Wam powiedzieć, że widziałem ostatnio fajne koszulki z nosaczem idealne na prezent.
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis jak i cały blog.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne informacje. Nie wiedziałem o tym.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe informacje. Czekam na kolejny wpis.
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Jeśli ma się dobry sprzęt i kondycję do tego, to odległość nie jest żadnym problemem. Nawet sam zastanawiam się nad takim siodełkiem https://skleprowerowy.pl/siodla/siodlo-power-comp.html , czy by sobie nie zamówić. Zwykłe siodełko to nie jest, a przy dłuższych trasach to ma to znaczenie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe informacje. Dają do myślenia.
OdpowiedzUsuńNaprawdę super blog. Zrobił na mnie ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis jak i cały blog.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem prowadzonego przez Ciebie bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne informacje. Na pewno mi się przydadzą.
OdpowiedzUsuńInformacje są bardzo ciekawe. Przykuły moją uwagę.
OdpowiedzUsuńMiło się czyta na temat podróży po kraju. Polska potrafi być zachwycająca!
OdpowiedzUsuńJa nigdy takiego dystansu nie przejadę, ale zazdroszczę, że daliście radę. Musiało się Wam naprawdę chcieć.
OdpowiedzUsuńBlog jest naprawdę bardzo ciekawy. Odwiedzam go bardzo często. Jestem pod wrażeniem, że masz taki talent do prowadzenia bloga.
OdpowiedzUsuńPomysł naprawdę genialny. Osobiście takiej trasy nie przejechałbym, więc podziwiam Was.
OdpowiedzUsuńArtykuł ciekawy. Myśle, że każdemu się spodoba.
OdpowiedzUsuńNaprawdę super blog. Lubie na niego wchodzić, ponieważ każdy Twój wpis jest bardzo ciekawy i dostarcza ogromnej wiedzy.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe informacje. W sumie każdy Twój wpis jest naprawdę interesujący, dlatego też czekam aż dodasz coś nowego.
OdpowiedzUsuńWyzwanie spore ale warto! Ja to często wybieram się na wycieczki gdzie zabieram rowery na bagażnik do samochodu. Na stronie http://www.amos.auto.pl można takie znaleźć.
OdpowiedzUsuń