sobota, 25 maja 2013

Boracay

                 Ostatnie 3 dni spędziliśmy na wyspie, która zdaje się być prawdziwą perłą pośród rajskiego archipelagu filipińskiego. Wyspa Boracay, według największych światowych rankingów, ma najlepsze plaże na świecie. Nie wiemy jakie są pozostałe, ale tutejsza White Beach robi ogromne wrażenie. Woda w morzu jest bardzo czysta,  ma  niebiesko-turkusowy odcień. Dno powoli staje się coraz głębsze, co sprzyja pływaniu... Tak białego, drobnego, miękkiego i przyjemnego w dotyku piasku, nie doświadczyliśmy nigdzie indziej. Sama plaża jest dość wąska, ma może od 50 do 100 metrów, za to jest długa na 4 kilometry i na całej linii osłonięta od piaszczystego deptaku linią kokosowych palm. Co więcej, cała wyspa (o wymiarach 7 na 1 kilometr) otoczona jest rafą koralową - czy  można chcieć czegoś więcej?

                 Wszystkie wodne atrakcje są tutaj dostępne na każdym kroku. Mnóstwo jest barów, dyskotek i eleganckich restauracji. Przez trzy dni Naszego pobytu na Boracay, nie zrobiliśmy zbyt wielu zdjęć, bo w zasadzie nie mieliśmy na to czasu. Byliśmy zajęci poszukiwaniem dobrego aparatu wodoodpornego oraz spacerowaniem po wyspie.

                 Wybraliśmy się też na pięciogodzinną wycieczkę statkiem dookoła Boracay. Miało być dużo snorkielingu, jednak na pierwszej rafie, do której dotarliśmy, prąd był zbyt silny... Kolejne punkty, były z kolei mniej atrakcyjne, a na ostatni - najładniejszy "coral garden" zabrakło Nam baterii w nowo kupionym aparacie. Cóż - i tak rafy z poprzednich dni były o niebo lepsze, więc aż tak dużo nie straciliśmy... Przykro Nam tylko, że w dalszym ciągu, nie możemy pokazać na blogu tego cudownego podwodnego świata.

                 Jak podczas każdej orientalnej wyprawy, spotyka się dookoła mnóstwo absurdów. Najbardziej zaskakuje Nas fakt, że Filipińczycy (czyli mieszkańcy kraju, w którym jest 7107 wysp i nie ma miejsca, z którego w ciągu godziny nie można by było się dostać na najbliższą plażę) snorkelingują w... kapokach! Rozrywka, która polega na ciągłym schodzeniu na dno i wynurzaniu się, w ich wykonaniu to po prostu dryfowanie z maską i rurką. Do tego, na portalu nurkowanie.pl pewien instruktor napisał wprost: " Filipińczycy nie potrafią pływać". WTF?!

                 Ceny na Boracay są oczywiście bardzo wysokie. Ciężko Nam zrozumieć, dlaczego kilogram bananów kosztuje 5,7zł, a kokos to wydatek rzędu 4 do 8 złotych, podczas gdy te wszystkie owoce, rosną właśnie tutaj. Najtańsza ryba na rybnym targu kosztuje 15 zł/kg! Z kupnem ryb, Nam się jakoś udało, chociaż początkowo sprzedawca po zważeniu (równe 1kg) wybranego przez Nas lunchu, krzyknął 450 pesos. Dopiero, gdy pokazaliśmy mu wiszącą nad jego głową tabliczkę z cenami poszczególnych gatunków ryb i zapytaniem - "are you crazy?!", handlarz, w końcu zmienił cenę na właściwą, czyli 180 pesos. Krew Nam się gotowała, zepsuli Nam humor, a miał być super obiad... Wokół rybnego marketu rozsiane są knajpki, gdzie za 150 Pesos usmażą Ci to, co przyniesiesz ze sobą z bazaru. Prawda jest taka, że za połowę tej ceny jedliśmy dzień wcześniej w Sabang taką samą, już usmażoną rybę... ale co Boracay to Boracay.

                 Z rzeczy przyjemnych, na całych Filipinach można kupić świetny rum "Boracay - coconut", który jest wzmocnioną wersją Malibu. Siedem złotych za butelkę 0,7 to niewiele więcej niż za piwo, kupione w sklepie przy plaży. Kokosowy rum Nam najlepiej smakuje z sokiem ananasowo-pomarańczowym, mocno schłodzony, pity z plastikowych kubków na białym piasku :)




















11 komentarzy:

  1. łał, przepięknie tam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie moi ulubieńcy!!
    Werka gratuluje męża-kompana do zwiedzania świata! ;)
    super tak razem. Powiedz gdzie znalazłaś taki unikat;pp?
    szczęściara;)
    zwiedzajcie ile sie da! sama uwielbiam podróżować i z ciekawością czekam na kolejne wpisy;) buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Klaudia :)
    Męża poznałam na Ukrainie, co było moim największym szczęściem :)
    Cieszymy się, że śledzisz Naszego bloga i pozdrawiamy Cię serdecznie z Filipin.
    Buziaki,
    W.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Kochani, widzę że ciągle uwielbiacie kapelusze. Kolekcja się powiększa :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :) wybieramy się z mężem w podróż poslubną na Boracay. Wpis o cenach trochę mnie zmartwił, bo wydawało mi się, że filipiny są dosyć tanie... stąd moje pytanie, Czy 1000 dolarów starczy nam na 14 dni?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ;)
    Filipiny wcale nie są takie tanie, jak i Nam się przed przyjazdem wydawało. Podczas całej Naszej podróży, to właśnie tam wydawaliśmy najwięcej pieniędzy. Nasze średnie dzienne wydatki to 210zł na dwie osoby. Boracay jest bardzo drogi. Byliśmy tam tylko trzy dni, a tylko dwa razy jedliśmy obiad w restauracji (znaleźliśmy najtańszą opcję - formę bufetu na plaży), w pozostałych przypadkach jedliśmy tańsze rzeczy na lokalnych straganach. Wszystkie dodatkowe atrakcje są bardzo kosztowne (snorkeling, łódź wypływająca na zachód słońca, narty wodne itp.) Staraliśmy się jak najbardziej oszczędzać, a w efekcie i tak wydaliśmy sporo pieniędzy.
    Wyobrażając sobie taki wyjazd poślubny, przyjemnie by było zjeść kolację w jednej z wielu uroczych restauracji na plaży czy napić się dobrego wina z kieliszków...
    Czy tysiąc dolarów wystarczy? Wystarczy, jeśli będziecie bardzo, bardzo oszczędzać, a przecież nie o to chodzi, żeby na wakacjach odmawiać sobie wszystkiego.
    Filipiny są piękne, można się tam poczuć jak w raju, jednak odległość od Polski, koszty dolotu i życie na miejscu sprawiają, że taki wyjazd staje się bardzo kosztowny. Polecamy jak najbardziej, ale najlepiej wtedy, kiedy są gdzieś po drodze na trasie :).
    Pozdrawiamy serdecznie,
    Weronika i Tomek

    OdpowiedzUsuń
  7. Spokojnie wystarczyło :) To była cena bez noclegu :) starczyło na kilka wycieczek i jedzenie w restauracjach :) dzięki za inspiracje:) Faktycznie Boracay Rum wymiata :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Witajcie...mialbym pytanie odnosnie miejsca na boracay wybieramy sie tam w lutym,mamy juz zarezerwowany hotel kolo boat station one....ale mozemy zmienic na jakies inne miejsce...polecilibyscie w jakas czesc tej wyspy na ktorej warto hotel wynajac....jedziemy tak jak Wy na 3 dni,wiec nie wiem czy warto w ogole sobie glowe zawracac wyborem miejsca a moze kazde miejsce na tej wyspie jest dobre by przenocowac...czytalem ze dobrze jest gdzies kolo boat station -3 bo mniej ludzi tam wieczorami jest i jest spokojniej,ale znowu minusem jest waska plaza......ciekawie opisujecie Wasza podroz naprawde czyta sie z zaciekawieniem...dziekuje z gory za odpowiedz...Pozdrawiam,Marcin z Gdyni

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiscie nie chodzi mi o kwiestie cenowe,tylko dostep do atrakcji wyspy,z ktorego miejsca bylby dobry dostep do morskich atrakcji jak i wieczornego zycia na wyspie....raz jeszcze dzieki...Marcin z Gdyni

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć,

    Prawdę mówiąc odnośnie Boracay - część turystyczna wyspy skupia się przy deptaku na zachodnim wybrzeżu wyspy. Tam są wszystkie atrakcje. Pewnie najlepszym miejscem było by w jego środku, bo wszędzie będzie najbliżej. Myśmy spali jednak na południu deptaku - Station nr. 3, i byliśmy bardzo zadowoleni. Zawsze mieliśmy pretekst, by przespacerować się 10 minut do knajpki lub bazaru na obiad.

    Polecamy rum Boracay ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    Dzieki za wskazowki,niestety wizyta na wyspie Boracay zostala wykasowana z planu naszej wycieczki,wiec nie skorzystamy z waszych porad,bedziemy musieli sie nacieszyc Cebu Palawanem i Boho,ale sadze to w pewnej czesci zastapi nam Boracay.
    Wyjezdzamy za tydzien!!! Pozdrawiam i dzieki za odpowiedz


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń