piątek, 20 września 2013

Meksyk - podsumowanie

                W Meksyku byliśmy tylko przez 10 dni, a cały ten czas zleciał ekspresowo. Jesteśmy bardzo zakochani w tym kraju i każde miejsce które odwiedziliśmy całkowicie Nas urzekło. ¡Mexico es magico! Myślimy, że zdjęcia z miast, które odwiedziliśmy, przekonują Was jak tutaj jest bajecznie.

                Generalnie Meksyk, to wcale nie jest taki "meksyk" jak w Polsce się myśli. Przez cały Nasz pobyt, ani razu nie spotkaliśmy się z jakimś nieogarnięciem mieszkańców czy z chaosem. Raczej wszędzie było bardzo spokojnie, kulturalnie i cywilzowanie. W kraju, który jest na 11. miejscu pod względem liczby ludności, nigdy nie czuliśmy tłoku (tropikalne południe Meksyku jest najmniej zaludnione). Autobusy i lokalne busiki zawsze kursowały bez zarzutu - wszystko szło gładko i bez problemowo. Między innymi dlatego tak szybko "przeskoczyliśmy" Meksyk, spodziewaliśmy się większych problemów z komunikacją.

                Poprzednie akapity napisaliśmy jadąc autobusem już w stronę Gwatemalii. Granica Meksyku pozostawiła jednak pewien niesmak po Naszej wizycie. Nie dość, że mocno nadszarpneliśmy ustalony wcześniej budżet, to podczast wbijania stempla wyjazdowego, poproszono Nasz o uiszczenie opłaty 75zł od osoby za "wyjazd". Na ścianie wisiała tylko karteczka z wyjaśnieniem po angielsku, że od 2012 roku od turystów pobiera się taki właśnie podatek. Zapłaciliśmy kartą płatniczą, bo już nie mieliśmy więcej meksykańskich pesos. Dalej okazało się, że z biura "imigracion" musimy przejechać do samej granicy ok. 2km - taksówką, lub busikiem za 10 pesos od osoby. Wybraliśmy taryfę, bo tylko ona stała. Nie było wcale tak luksusowo, bo kierowca sedana nie chciał odjechac zanim nie uzbierał 7 pasażerów. W tym czasie przejechało już parę busików, więc zdenerwowani wysiedliśmy z auta, zabraliśmy bagaże i poszliśmy na przystanek czekać na busa... Po chwili, kierowca taksówki ponownie do Nas podjechał i machnął ręką, że jak wsiądziemy z powrotem to ruszy na granicę.... ¡Meksyk!

                Podsumowując przez te dziesięc dni wydaliśmy 2500 złotych, a chcieliśy zmieścić się w kwocie poniżej 2000 zł.  To i tak mniej niż przewodnik Lonely Planet podpowiadał, sugerując na takie dziesięć dni zabranie ze sobą 3000 złotych. Tak czy inaczej, kolejne kraje powinny być tańsze, więc liczymy na podreperowanie finansów.

                Ceny generalnie są jak w Polsce:

- Łóżko w dormitorium - 25 - 37 zł
- Tani pokój dwóosobowy bez łazienki - 75 zł
- Tacos lub inna ciepła przekąska na ulicy - 1,75 - 2 zł
- II danie w knajpce - 25 -30 i więcej zł
- Zupa - 7,5zł
- 2 godziny jazdy nowoczesnym autobusem -22 zł
- 2 godziny jazdy busikiem "colectivo" - 10 zł 
- Piwo "Corona" 0,4l sklep / bar - 3,2 / 6  zł











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz