Dziewięć
dni w Hondurasie spędziliśmy głównie wygrzewając się w tropikalnym słońcu na
Karaibskim wybrzeżu i tylko jedną noc w stolicy kraju – Tegucigalpie. Zobaczyliśmy
raczej niewiele, ale też niewiele ma Honduras do zaoferowania turystom. Są
Karaiby, jest olbrzymi odcięty od świata obszar La Moskitia (Mosquito = komar!),
w którym nie ma miast i dróg, są tylko małe wioski ukryte w najgęstszej dżungli
oraz parę mniejszych osad na wybrzeżu, do których można się dostać albo
statkiem albo samolotem. Jest też niewielkie wybrzeże nad Pacyfikiem, ale nie kusi
ono podróżników do odwiedzania tych stron. Nad Pacyfikiem na pewno zabawimy
dłużej w Nikaragui.
Na
Karaibach spaliśmy trzy noce w Omoa, jedną w La Ceiba oraz cztery na małej,
tropikalnej wyspie Utila otoczonej rafą koralową. Podobało Nam się w tym
rejonie i możemy go z pewnością polecić.
Ludzie
w Hondurasie są mili, uprzejmi i uśmiechnięci choć już nie tak bardzo jak w
Gwatemali. Zdecydowana większość mieszkańców to Metysi, czyli mieszanej krwi
rdzennych mieszkańców i hiszpańskich kolonizatorów. Na ulicach królują tylko
ubrania podrabianych amerykańskich marek, a o barwnie ubranych mieszkańcach
mogliśmy już zapomnieć. Najmniej ciekawi są z pewnością dojrzali ekspaci,
którzy smutni, lub wiecznie zdenerwowani przesiadują na tropikalnych wyspach.
Stolica, czyli Tegucigalpa to
miejsce, które nie za bardzo przypadło Nam do gustu. Nic specjalnego Nas tam
nie spotkało, no może poza dobrą pizzą, którą zjedliśmy przy niewielkim Placu
Centralnym. Mimo małej powierzchni, na placu znajdują się aż trzy restauracje McDonald's i po
dwie: Burger King, Pizza Hut, Wendy's i Dunkin' Donuts. Innych knajp nie ma.
Plac Centralny to też jedyna ciekawa i atrakcyjna dla zachodnich turystów część
miasta, reszta natomiast słynie z przestępczości i biedy.
Jeśli
chodzi o wydatki, to jest w porządku. Zmieściliśmy się w wyznaczonym przez Nas
budżecie, nawet mimo bardzo drogich biletów na prom na wyspę Utila (150zł za
dwie osoby w jedną stronę) – co stanowiło ponad 80% Naszego zaplanowanego dziennego
budżetu. Łącznie wydaliśmy 1600 złotych przez dziewięć dni Naszego pobytu
tutaj.
Przykładowe
ceny w Hondurasie:
- Miejsce w dormitorium: od 15zł
- Pokój dwó osobowy: od 30zł do 45zł
- Kilogram wypatroszonej ryby od rybaka: 15zł
- Obiad w knajpce: 20 do 45zł
- Trzy godziny jazdy autobusem: 12zł
- Pamiątkowa koszulka: 16,5zł
- Piwo 0,35l w sklepie: 3zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz