poniedziałek, 14 października 2013

Honduras - podsumowanie

                Dziewięć dni w Hondurasie spędziliśmy głównie wygrzewając się w tropikalnym słońcu na Karaibskim wybrzeżu i tylko jedną noc w stolicy kraju – Tegucigalpie. Zobaczyliśmy raczej niewiele, ale też niewiele ma Honduras do zaoferowania turystom. Są Karaiby, jest olbrzymi odcięty od świata obszar La Moskitia (Mosquito = komar!), w którym nie ma miast i dróg, są tylko małe wioski ukryte w najgęstszej dżungli oraz parę mniejszych osad na wybrzeżu, do których można się dostać albo statkiem albo samolotem. Jest też niewielkie wybrzeże nad Pacyfikiem, ale nie kusi ono podróżników do odwiedzania tych stron. Nad Pacyfikiem na pewno zabawimy dłużej w Nikaragui.

                Na Karaibach spaliśmy trzy noce w Omoa, jedną w La Ceiba oraz cztery na małej, tropikalnej wyspie Utila otoczonej rafą koralową. Podobało Nam się w tym rejonie i możemy go z pewnością polecić.

                Ludzie w Hondurasie są mili, uprzejmi i uśmiechnięci choć już nie tak bardzo jak w Gwatemali. Zdecydowana większość mieszkańców to Metysi, czyli mieszanej krwi rdzennych mieszkańców i hiszpańskich kolonizatorów. Na ulicach królują tylko ubrania podrabianych amerykańskich marek, a o barwnie ubranych mieszkańcach mogliśmy już zapomnieć. Najmniej ciekawi są z pewnością dojrzali ekspaci, którzy smutni, lub wiecznie zdenerwowani przesiadują na tropikalnych wyspach.

Stolica, czyli Tegucigalpa to miejsce, które nie za bardzo przypadło Nam do gustu. Nic specjalnego Nas tam nie spotkało, no może poza dobrą pizzą, którą zjedliśmy przy niewielkim Placu Centralnym. Mimo małej powierzchni, na placu znajdują się aż trzy restauracje McDonald's i po dwie: Burger King, Pizza Hut, Wendy's i Dunkin' Donuts. Innych knajp nie ma. Plac Centralny to też jedyna ciekawa i atrakcyjna dla zachodnich turystów część miasta, reszta natomiast słynie z przestępczości i biedy.

                Jeśli chodzi o wydatki, to jest w porządku. Zmieściliśmy się w wyznaczonym przez Nas budżecie, nawet mimo bardzo drogich biletów na prom na wyspę Utila (150zł za dwie osoby w jedną stronę) – co stanowiło ponad 80% Naszego zaplanowanego dziennego budżetu. Łącznie wydaliśmy 1600 złotych przez dziewięć dni Naszego pobytu tutaj.

                Przykładowe ceny w Hondurasie:
- Miejsce w dormitorium: od 15zł
- Pokój dwó osobowy: od 30zł do 45zł
- Kilogram wypatroszonej ryby od rybaka: 15zł
- Obiad w knajpce: 20 do 45zł
- Trzy godziny jazdy autobusem: 12zł
- Pamiątkowa koszulka: 16,5zł
- Piwo 0,35l w sklepie: 3zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz