McLeod Ganj – w końcu możemy
odetchnąć od tłumu ludzi, dzikiego ruchu na drogach, skwaru, naganiaczy,
nagabywaczy i oszustów… po prostu od Indii.
McLeod Ganj to turystyczna górska
wioska zamieszkała przez hindusów i Tybetańczyków. To tutaj znaleźli
schronienie tybetańscy uchodźcy pod koniec lat 50, kiedy Chińczycy wkroczyli do
Lhasy. Również tutaj znajduje się siedziba tybetańskiego rządu oraz rezydencja
Dalajlamy XIV. My zostaliśmy bardzo smutno rozczarowani warunkami w jakich
żyją obecnie mnisi i ich przywódca. Ich świątynia i pałac w niczym nie mogą
przypominać tych z Lhasy. To raczej jakiś stary magazyn, czy dawny fort
przebudowany na potrzeby Tybetańczyków. Smutny jest też ich los w McLeod Ganj.
Wymieszani pośród hindusów na pewno nie odnajdują upragnionego spokoju i ciszy.
Dzisiejszy dzień w całości
poświęciliśmy na spacery. Dotarliśmy do miejscowości Bhagsu i Dharmakot, gdzie
podziwialiśmy wodospad, ciekawe i barwne hinduskie świątynie oraz po prostu
wypoczywaliśmy pijąc kawę czy zajadając się tostami z nutellą.
Ogólnie rzecz biorąc to jesteśmy
zachwyceni okolicą, mnóstwo jest kolorowych sklepików i restauracji dla
turystów, ale wszystkie one mają wiele uroku i bardzo dobrze wkomponowane są w
klimat tego miejsca – lub też raczej same ten klimat tworzą. W knajpkach można
spotkać turystów – „travellerów”, którzy pewnie od tygodni siedzą w McLeod Ganj
całymi dniami czilując w „kafejkach” jakimi są duże, kolorowe namioty
obwieszone modlitewnymi flagami, a
wewnątrz wyłożone poduszkami. Z wnętrza prawie każdej takiej knajpki dochodzi
muzyka Boba Marley’a i jego samego portret zawieszony jest tuż obok Dalajlamy.
No świetnie.
OdpowiedzUsuńRobicie ładne zdjęcia :)
Pozdrawiam!
Z ogromną przyjemnością oglądam Waszą stronę.Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę powodzenia w dalszej podróży. Krystyna Małecka
OdpowiedzUsuńgenialna podróż śledzę cały czas
OdpowiedzUsuń