Dzisiaj
udało Nam się spotkać ich aż siedem z bliska i jeszcze jednego widzieliśmy z
bardzo daleka ;) Ogólnie jest nosorożców w Chitwanie ponad 500 sztuk i jest to
największa duma nepalskiego parku. Nawet na banknocie 100 rupii są nosorożce!
Wszystkie siedem widzieliśmy z grzbietu słonia – taki rodzaj safari umożliwia
dyskretne podejście do tych dzikich zwierząt. Ponoć to zapach słonia maskuje
ludzką obecność, dzięki czemu można podejść na odległość dosłownie paru metrów
do nosorożca.
Nosorożce
są roślinożerne, i potrafią osiągnąć wagę czterech ton, a grubość ich skóry
dochodzi do 4 centymetrów. Długość ich życia szacuje się na pięćdziesiąt lat. A
co ciekawe, ich rogi nie są wcale używane do walki – jeśli już muszą się
bronić, lub atakować, wtedy używają tylko i wyłącznie swoich zębów.
Po
porannym safari udaliśmy się jeszcze na lokalną atrakcję w Sauraha – kąpiel ze
słoniami. Azjatyckie słonie są trochę
mniejsze niż te zamieszkujące Afrykę i może dlatego udaje się nad nimi
zapanować. Kiedyś były ulubieńcami
hinduskich maharadżów, obecnie turystów, którzy mogą zostać umyci wodą lecącą…
prosto z trąby słonia.
Popołudniu
jeszcze zaliczyliśmy krótki spływ canoe po rzece Old Rapti. Widzieliśmy co
prawda trzy średniej wielkości (do 2 – 2,5 metra) krokodyle, ale wystawały im
tylko oczy i nosy z pod powierzchni wody, więc nie udało nam się zrobić żadnych
dobrych zdjęć. Spontanicznie udało Nam się uchwycić tylko jednego, szczerzącego
się gada.
Wieczorem
czekał Nas też „jungle walk” oraz wizyta w centrum rozwoju słoni, w którym rząd
Nepalu troszczy się o rozmnażanie nowych osobników. Również tutaj przez
początek swojego życia mieszkają małe słoniki. Obecnie jeden z nich miał zaledwie
dwa miesiące, był bardzo zabawny i ciekawy świata. Ciągle podchodził do
obserwujących go ludzi, a jak ktoś wydał głośniejszy dźwięk, ten słodki maluch
od razu uciekał pod nogi mamy.
Za
chwilę wsiadamy na sześć godzin do busa, czeka nas 160 kilometrów drogi. Trzy
ostatnie dni w Nepalu spędzimy już w stolicy – Kathmandu.
cudny Jumbo!
OdpowiedzUsuńdobrze, że to przeczytałam, o tym rezerwacie, odnowie populacji itd, bo do tej pory miałam zgoła inne pojęcie o traktowaniu słoni w tej części świata.
zdjęcia piękne jak zawsze (;
buziaki!
Ojaaaciee! Wercia na tym słoniu wygląda niesamowicie!!!! Mam nadzieję, że nie spadłaś <3
OdpowiedzUsuńNie spadłam i było naprawdę super!
UsuńPóźniej słoń się położył, a ja umyłam mu plecy :) Cudowne zwierzęta.
forfiter... widze forfitera :D
OdpowiedzUsuńWow:) chyba adoptuje sobie takie słoniatko:D
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochani:*