środa, 29 maja 2013

Bantayan Island

Wczoraj przeżyliśmy prawdziwy sztorm na oceanie! Na początku była to tylko "mała burza" - jak mówił Tomek, ale kiedy wszyscy miejscowi na łajbie założyli kapoki, kobieta przed nami się przeżegnała, a chłopiec obok kurczowo wtulił się w ojca, wiedzieliśmy, że robi się kiepsko... Szybko znaleźliśmy kamizelki dla siebie, przepakowaliśmy cenne i elektroniczne rzeczy do wodoodpornego worka i przytuleni siedzieliśmy spokojnie, mimo wielkich fal zalewających Naszą 40-osobową batangę (łódź z bocznymi pływakami). Wody było po kostki, ale po 45 minutach ocean się uspokoił, a my byliśmy już przy plażach Bantayan.

W końcu udało Nam się tutaj dotrzeć. Bantayan to płaska, nieduża wyspa o wymiarach ok. 20x10 kilometrów. Trzy noce spędzamy w miejscowości Santa Fe słynącej z rewelacyjnych plaż, podobnie jak na Boracay. Mieszkamy obecnie w rajskim resorcie, gdzie chatki z bambusa i trzciny postawione są przy samej plaży. Co więcej jest tutaj absolutny spokój, nie ma turystów, większość chatek jest pusta, a my możemy wylegiwać się na prywatnej plaży. 

Fajnie jest tak poleżeć na własnej plaży - szczególnie, że jest najpiękniejsza na całej wyspie. To z niej są pierwsze zdjęcia w dzisiejszym poście, również przy tej plaży zjedliśmy dzisiaj śniadanie... Dalej, przed południem, wybraliśmy się na wycieczkę wypożyczonym motorem dookoła całej wyspy. Po drodze zatrzymaliśmy się przy dwóch, bardziej ekskluzywnych ośrodkach na colę, gdzie zrobiliśmy też parę innych fotek. Ciekawym przeżyciem było również odwiedzenie resortu z olimpijskim basenem zaraz przy plaży oraz... podziemną jaskinią wypełnioną wodą. Oczywiście nie obyło się bez Naszej kąpieli... po raz pierwszy podziemnej  :)

Jednak najlepsze chwilę dzisiejszego dnia spędziliśmy po dojechaniu do rybackiej osady Sulangan. Nie było tam żadnej plaży, ani miejsca gdzie można by odpocząć, my jednak przez przypadek, trafiliśmy na rozkręcające się urodziny pewnego rybaka. Ryby, małże i cały prosiak nabity na ruszt powoli były przygotowywane do smażenia. Zaciekawieni widokiem, podeszliśmy do miejscowych i w czasie krótkiej rozmowy, ujrzeliśmy na wodzie samotną, niezamieszkałą maleńką wyspę z małą plażą... Jak można się domyślić, już po chwili Tomek trzymał w ręce wiosło, Weronika aparat i płynęliśmy pożyczoną do rybaków maleńką batangą na tą rajską plażę ;)


To była świetna przygoda i atrakcja o jakiej marzyliśmy cały czas. Nie dość, że mieszkamy w bambusowej chatce przy plaży, to mamy okazję płynąć samotnie na niezamieszkałą wyspę, by poopalać się i popływać niczym w raju. 

Dzisiejszy dzień był niesamowity, zarówno pod względem wrażeń, atrakcji i pogody. Często np. w Indiach pisaliśmy "zdjęcia nie potrafią oddać rzeczywistości", tym razem myślimy że zdjęcia... są takie, jakie być powinny ;). 





















7 komentarzy:

  1. Bajka, ten pomysł by wybrać się na wyspy filipińskie to strzał w dziesiątkę :-) Plaże i woda są niesamowicie czyste, brak tłumu turystów to dodatkowy plus i miła niespodzianka. Aż wierzyć się nie chce, że są jeszcze na świecie tak nieskazitelne miejsca. Czytając Waszego bloga i oglądając fantastyczne zdjęcia zaczynam marzyć o wakacyjnym wyjeździe z RK.
    (Oczywiście Indie i Nepal też były niezwykłe).

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę RAJ. Ja bym na Waszym miejscu już nie wracała do Polski. Takiego miejsca bym nie opuściła:) Tylko pozazdrościć. Pozdrowionka:) Angela

    OdpowiedzUsuń
  3. Dalej od cywilizycji, coraz piękniej. Znakomite zdjęcia i opisy. Pozdrawiamy MRK

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajkowo! Na jednym zdjęciu przez moment uległam złudzeniu, że ręka Tomka to noga Wery :). Pozdrawiam i powodzenia w dalszej trasie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjecia REWELACYJNE, po prostu bajka.Chyba wybraliscie najpiekniejsze miejca na miesiac miodowy. :) E.S.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybieramy sie w kwietniu na Bantalay. Czy moge sie dowiedziec jak nazywa sie ten rajski osrodek? Z gory dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, dobry wybór z Bantayan - to jedno z Naszych ulubionych miejsc na Filipinach. Polecamy wypożyczyć motor i objechać całą wyspę. A miejsce w którym spaliśmy to Budyong Beach Resort (najtańszy ośrodek wg. Lonley Planet) - polecamy bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń